piątek, 9 sierpnia 2013

korelacja druga.

Walentyna

Pamiętasz te czasy, kiedy z poszarpanym przez psa sąsiada misiem pod pachą rozmyślałaś o przyszłości? Charakterystyczna czapka z bazarku, bieganie po domu z rozłożonymi rękoma i wykrzykiwanie o byciu pilotem. Całe popołudnia i wieczory spędzone w szpitalu przy łożu ojca cierpiącego na nowotwór żołądka. Noce nie od spania, ale od płakania, od rozrywającej tęsknoty za rodzicielem. Przystąpienie do matury na zupełnym spontanie z zapuchniętymi oczami i mentalną dziurą w sercu. Studiowanie socjologii. Darcie kotów z Afrodytą, współlokatorką w akademiku, studentką zupełnie innego kierunku. Dochodzenie do porozumienia przy pudełku najtańszych lodów z Biedronki. Walenie sąsiadów z dołu w wasze drzwi, błaganie o zaprzestanie mocnego tupania w podłogę i puszczania postawionej wysoko w decybelach muzyki. Całowanie Afi na dzień dobry i na dobranoc, przy wyjściu na uczelnię i po powrocie z budynku. Sypianie ze sobą, odkrywanie zupełnie innych tajników czerpania radości z seksu. Brak akceptacji matki, brak chęci na jakiekolwiek spotkania w cztery oczy po zmianie orientacji.
Pamiętasz ten dzień, kiedy obiecałaś ojcu, że w wieku dwudziestu trzech latach będziesz szczęśliwą mężatką i matką maleńkiej kruszynki?

Trzy godziny spania. Trzy godziny ciężkiego, chyba niczym niezmożonego snu. Trzy godziny leżenia z ręcznikiem na głowie, rosnącą pod względem wielkości pustynią w gardle i garścią tabletek wraz ze szklanką wody przy bocznym stoliku. Równiutkie sześć godzin umierania. Umierania, które nie zdarza ci się często. Zdarza się jedynie wtedy, kiedy nie ma Afi. Twój największy problem tkwi w tym, że nie ma jej nie z powodu wyjazdu, nie z powodu przesiadywania na obiadkach u ojca, nie z powodu pochłaniania babcinych pierników. Twój największy problem tkwi w tym, że nie ma jej od balowania w klubie. A zawsze była. Zawsze była przy tobie i wracała razem z tobą. Aż do teraz.
Huk otwieranych drzwi. Głuche plaśnięcie, chyba nogą, o nóżkę od wieszaka zmaterializowanego zaraz przy froncie. Brzdęk torebki zderzającej się z fakturą szafeczki. Niemrawy bełkot pod nosem. Zupełnie taki jak niemrawe wejście do łazienki i puszczenie wody.
Zazwyczaj starasz się nie przekraczać barier prywatności. Zazwyczaj nie włazisz jej na chama do toalety. Zazwyczaj w ogóle nie interesuje cię jej rytuał łazienkowy, o ile sama cię do niego nie zaprosi. Tyle że teraźniejszości nie możesz określić w tym wypadku słowem "zazwyczaj".

- Co ty wyprawiasz?! - nie spotkałaś się jeszcze z takim widokiem. Jeszcze jej nie widziałaś w wannie w biustonoszu i z rączką od prysznica pomiędzy nogami. Jeszcze nie widziałaś jej płuczącej pochwę. Nie widziałaś, bo zwykle nie miała z czego jej wypłukiwać. - Zgwałcili cię czy co?
- Nie bądź głupia - spogląda na ciebie takim dziwnym, nieprzytomnym jakby z jakiegoś podniecenia wzrokiem. - Jakiś imbecyl włożył mi łapę w gacie, wolę nie ryzykować zakażeniem.
Nie wierzysz jej. Chyba pierwszy raz od hen wieków wiesz, że zataja przed tobą prawdę.
- Co robiłaś przez pół nocy? Dlaczego tak nagle zniknęłaś?
- Przecież powiedziałam, że zmagałam się z napalonym paluszkowcem.
- Siłowałaś się z jego palcami przez kilka godzin?!
Nie odpowiada. Spuszcza rozmarzony wzrok na dno łazienkowego mebla, kontynuując zabawę z wodą. Nie zwraca na ciebie uwagi. W tym momencie prawdopodobnie dla niej w ogóle nie istniejesz. A chcesz.
Chwytasz blondynkę w miarę delikatnie za jej długie włosy, tak nadzwyczajnie inaczej pachnące, i dotykasz jej nabrzmiałych ust swoimi ustami. Nawet nie musisz się zbytnio wysilać, samo przejechanie językiem po dolnej wardze i siekaczach uświadamia ci, że ktoś zabrał ci tę przyjemność, która od dłuższego należała tylko do ciebie. Ktoś z męskiego świata. Wódka i mięta. Mięta. Afi i mięta. Połączenie z piekła rodem.
- Od kiedy spożywasz cokolwiek związanego z miętą? - patrzysz w jej jasne tęczówki i widzisz zakłopotanie. Widzisz je tylko przez chwilę, bo machinalnie ucieka wzrokiem. Po raz drugi w ciągu kilku minut. - Przecież jej nienawidzisz.
Cisza. Kurewsko denerwująca. I ją, i ciebie. Niemówiąca kompletnie nic, dobijająca samą egzystencją.
- Wally, proszę cię, nie teraz - w końcu otwiera usta, reagując dopiero po twojej dłoni na jej lewej piersi. - Muszę odpocząć.
- Odpocząć? Po czym? Po igraszkach faceta, który napastliwie i bez pozytywnego skutku dłonią chciał ci zrobić dobrze?
- Nie po tym. Nie zapominaj, że ja też piłam, że nie tylko ty cierpisz z nadmiaru promili.
- Nie widać tego, wiesz?
Za to widać, jak soczyście kłamiesz i jak łatwo ci to przychodzi, wiesz?

Wyjechała. Na calutkie czterdzieści osiem godzin do ojca, do Poznania. Zostawiła cię samą, samiuteńką pośród czterech ścian. Obrażasz się? Skądże. W końcu są wakacje, przynajmniej od niedawna dla was obu, połowa lipca, niech obżera się w towarzystwie najsympatyczniejszego starego na świecie. Faceta, który pomimo niezbyt kolorowej reakcji na początku zrozumiał, że to jego córka, nawet jeśli to nie chłopak wkłada jej język do ust, a dziewczyna. Ty, Walentyno.
Co powinnaś robić, zupełnie rytualnie? Siedzieć z pudełkiem waszych ukochanych lodów, oglądając przepełnione kiczem seriale, biegać po mieszkaniu z słuchawkami w uszach i czekać na jej powrót. A co robisz? Usadawiasz cztery litery na jednym z taboretów ulubionego klubu. Klubu, w którym gościłyście we dwie dobę temu. Przyszłaś się zabawić? Nie. Raczej przyszłaś, licząc na cud, cud, który mógłby wyjaśnić najdziwniejsze pod słońcem zachowanie Afi. Cud w postaci fagasa, który bankowo ją wyobracał na wszelkie możliwe sposoby.

Bez Treplińskiej nie jesteś sobą. Bez Treplińskiej nikt nie zwraca na ciebie uwagi. Jesteś typową szarą myszką wśród rozpasionych kotów. Nikt nie zaprasza cię do tańca, nikt nie stawia ci chociażby najtańszego drinka, nikt nie patrzy na ciebie jak na kobietę. Bo formalnie jesteś imitacją kobiety. Homoseksualistki za kogoś takiego tutaj się nie uważa.
- Proszę, proszę, kogo moje oczy widzą. Dziś bez najlepszej przyjaciółeczki?
Nie musisz się odwracać. Przysiada się obok, roznosząc dookoła zapach swoich intensywnych perfum. Tylko perfum. Nie wyczuwasz alkoholu. Bynajmniej. Trzeźwy jak ty kilka godzin temu. Bo w czasie teraźniejszym do końca tego powiedzieć nie można. Facet ci nie zaproponował drinka, ale czy to obliguje cię do bębnienia w blat baru i niezakupienia czegoś na swój koszt?
- Znamy się, chłopczyku? - uśmiecha się ironicznie, nie wiedząc dlaczego.
- Nawet identycznych określeń używacie, coraz ciekawiej - przejeżdża dłonią po swoich spodniach, zahaczając o twoje kolano. Tak, bankowo niechcąco. - My - nie. Ja i twoja koleżanka - owszem.
- Niech zgadnę. To o tobie mówiła? To ty włożyłeś jej te palce w majtki?
- W żadne majtki, kotku, w nią samą. I nie tylko palce.
- Oszczędź sobie szczegółów - mrużysz złośliwie oczy, siorbąc żółtą ciecz przez słomkę.
- Dlaczego? Nie chciałabyś poznać moich łóżkowych ekscesów?
- Chciałabym czegoś innego.
- Och, interesująco. A mianowicie?
- Żebyś stąd spierdalał i dał mi się w spokoju napić.
Zdziwiłabyś się, gdyby tak po prostu wstał ze skwaszoną miną i odszedł. To nie ten typ faceta. Nawet nie rusza palcem, nawet nie zmienia postawy. Nadal się gapi, sama nie wiesz, czy na twoją szyję, czy już kilka centymetrów niżej.
- Zazdrościsz mi, prawda? - wybałuszasz ciemne tęczówki, gdzieś między zębami gubiąc część nabranego w jamę ustną trunkowego napoju.
- Nie wlewasz sobie czasami aż za bardzo?
- Zazdrościsz mi, bo twoje zadowalanie jej nie równa się z moim. Obiecałem, że prawdziwy fiut czyni cuda, że bije na głowę te wasze plastikowe zabaweczki. Udowodniłem, że potrafię dać jej prawdziwą rozkosz. Ja, a nie ty.
Czujesz prowokację. Czujesz ten cyniczny ton, tak jak i widzisz uśmiech identycznego pokroju. Dlaczego więc nie wybierasz defensywy? Dlaczego ogarnia cię ofensywa?
- Sugerujesz, że jestem słaba w łóżku?
- Nie sugeruję, ja to wiem. Dostawała orgazmu po samym nieco brutalniejszym dotyku. Myślisz, że wyliżesz ją do czysta i po robocie? Niedoczekanie. Profesjonalnie obciągnąć facetowi pewnie też nie umiesz, jakbyś śmiała, skoro nie miałaś męskości w ustach?
Wiesz, o co mu chodzi. Wiesz, że wkurwia cię specjalnie, wkurwia cię po to, ażeby dopiąć swego i wziąć twe ciało w posiadanie. I chyba gdyby w okolicy była Afi, z serdecznością pokazałabyś mu środkowy palec i nieco zmoczyła te jego wyglądające na miękkie w dotyku ciemne włosy. Ale jej nie było. Tak jak nie było twojego zdrowego myślenia.
- Mam ci pociągnąć i udowodnić, że umiejętności na mężczyzn jeszcze nie straciłam?
- Ty to powiedziałaś, nie ja.
- Też mi tak odpowiesz, jeśli za chwilę zaproszę cię na kilka chwil do swojego mieszkania?

Jesteś homoseksualistką. Jesteś wierna swojej dziewczynie, swojej Afrodycie. Nie uprawiasz seksu z mężczyznami. Nie sprowadzasz byle kogo do waszych czterech kątów. Nie podniecają cię męskie genitalia i wyrzeźbione torsy. Nie jara cię kilkudniowy zarost. A może te wszystkie fakty powinny być już w czasie przeszłym?
Nie pytasz, czy miałby ochotę na coś do picia. Nie proponujesz zostawienia butów w korytarzu. Nic nie mówisz. Twoje czyny mówią. Mówią, że masz na to ogromną chęć. Pierwszy raz od czterech lat.
Kolana same się uginają, same dotykają wychłodzonego parkietu. Dłonie same lądują na jego kroczu, same rozpinają zamek u spodni, same zsuwają jego pachnące drożyzną jeansy z wysportowanych nóg. Palce same dobierają się do bokserek, same uwalniają smoka. I to wszystko w kilka sekund. Bez krzty logicznego myślenia.
- Taka napalona? - śmieje się, tak irytująco, tak słodko, tak paradoksalnie.
- Taka chętna na udowodnienie swoich racji.
Pożerasz go wzrokiem z rosnącą fascynacją. Bajecznie zbudowany, niesamowicie ukrwiony, cholernie naprężony, z wytęsknieniem czekający na zabawę. Zupełnie taki jak jego właściciel.
Wręcz się gotuje, kiedy muskasz go kciukiem. Wręcz parzy, kiedy obejmujesz go całą dłonią. Wręcz wrze, kiedy posuwistymi ruchami doprowadzasz go do stanu gotowości. Wręcz jeszcze bardziej cię podnieca.
Czujesz jego słonawy smak, czujesz wszystkie żyły schowane tuż pod skórą, czujesz rosnącą wilgoć tuż u jego nasady, niepochodzącą z twoich ślinianek. Twój język szaleje, nie pomija żadnego skrawka męskości bruneta. Twoje wargi doprowadzają go do seksualnej rozpaczy, ssą niesamowicie wrażliwą skórę, drążą koślawe kółeczka na napletku. Twoja jama usta chce go całego, chociaż doskonale wie, że nie ma aż takiej pojemności. Mimo wszystko starasz się pochwycić go jak najgłębiej, starasz się poczuć to pulsujące jestestwo tuż przy języczku gardłowym. A on? A on oprócz pomruków zadowolenia nie jest bierny. Wplątuje palce w twe ciemne włosy i dociska twoją głowę do swojego krocza, pomaga ci posiąść go całego naraz. Może i tego przeżycia ze względu na jego budowę i wielkość nie dostajesz. Przeżywasz za to coś innego, przeżywacie to oboje. Coś, czego według jego opinii nie powinno być. Orgazm. Jego orgazm. Z tym białym paskudztwem gnijącym teraz w twoich ustach.
- Chyba zwymiotuję - jęczysz niemrawo, czując strużkę spływającą po brodzie.
- Połknij od razu, a nie będzie źle.
- Wtedy na bank zarzygam pół mieszkania.
- Powiedziałem, że nie będzie, to nie będzie. Zawsze mam rację.
Tym razem też. Niemiłe uczucie błyskawicznie przechodzi po pozbyciu się spermy z wnętrza jamy ustnej. I żadne odruchy wymiotne cię nie napadają. Wręcz przeciwnie. Obrzydliwy smak staje się nawet do zniesienia.
- Już?
- Już.
- Więc teraz może być tylko lepiej, Maleńka.
- Teraz?
- Nie będziesz już musiała po raz drugi tego smakować.
Nie łapiesz od razu aluzji wypowiedzi. Łapiesz ją dopiero wtedy, kiedy przygwożdża twoje ciało do najbliższej kanapy i błyskawicznie prowadzi swoją dłoń za fakturę twoich majtek.
- Tego nie było w umowie.
- A była jakaś umowa?
Nie odpowiadasz. Raczej wariujesz, czując chyba wszystkie jego palce wnikające we wnętrzu twojej pochwy. Kręcisz się jak dzieciak na ogromnych poduszkach, wypychasz biodra w jego kierunku. Prosisz o więcej bez żadnych słów. A on tego nie rozumie. Nie rozumie, że brak jego dłoni w strefie erogennej w tym momencie jest dla ciebie kurewsko bolesny.
- Chcesz jeszcze? - ociera się naprężonym członkiem o twoją łechtaczkę. - Wystarczy powiedzieć.
- Idź do diabła.
- Pójdziemy tam oboje.
Nie pyta o nic. Zarzuca twoje nogi na swoje barki i znika w tobie, mocno, głęboko, aż czujesz całkowite wewnętrzne wypełnienie. Ledwie się mieści, już chyba wręcz ociera się o wejście do ważnego kobiecego organu, do macicy.
- Ciasna jesteś, wiesz?
- Szczery jesteś, wiesz?
- Szczerość to moje drugie imię. Ale przynajmniej seks będzie przedni.
No i jest. Rozkoszny ból ogarnia całe twe ciało, kiedy porusza się szybko, dynamicznie, ociera się tak gwałtownie, że wręcz podrażnia ścianki twojej pochwy. Krzyczysz, tak po prostu, kiedy narzuca jeszcze większe tempo, kiedy już nie ogarniasz, czy nadal jest w tobie, czy już poza twoim wnętrzem. Nie potrafisz patrzeć prosto w jego twarz z kokieteryjnym uśmiechem, tak jak on robi to w tym momencie. Nie potrafisz prosić, tak jak on w tym przypadku prosi o największe okazywanie bram otaczającej cię ekstazy. Nic nie potrafisz, chyba oprócz odlatywania z coraz większą intensywnością do innej krainy. Do krainy przyjemności.
Wybuchasz. Brunet zaraz po tobie. Opanowujesz się przez kilka minut, on przez kilka sekund. Nawet nie możesz rozmasować obolałego miejsca. Robi to za ciebie, raz po raz nawilżając łechtaczkę językiem.
- Twój sztuczny fiut też potrafi takie cuda?
Nie odpowiadasz. W tym momencie stać cię jedynie na stłumiony chichot. Po części również przez jego miękkie usta. Smakujące miętą. I tobą.

~*~
ograniczam wulgarne słowa przy tych scenach, bo to już by się zrobiło niesmaczne. łacina podwórkowa akurat tam niepotrzebna, mimo iż w rzeczywistości jest całkiem znośna.

Zbyś lubi być apodyktyczny, lubi mieszać w głowach, nawet homoseksualistkom.
i Zbyś lubi was zaskakiwać.

Pong, w tej kwestii to my się chyba nie dogadamy, bo ja lubię powtórzenia, właśnie we wstępach rozdziału. Ale cóż, czytelnik nasz pan, ogoliłam z powtórzeń jak najbardziej.
tak nie w temacie - perwersja, nie perswazja, mnie szlag jasny trafia, jak ktoś te dwa pojęcia ze sobą myli, tym bardziej jeśli chodzi o historię Tośki. ;) 

33 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak ja to przeczytałam wczoraj w nocy, tak długo nie mogłam dojść do siebie. Przeczytałam ponownie teraz, i znowu nie mogę się pozbierać. Boże, Zbysław *.* Dlaczego ty nie mieszkasz w moim łóżku, co?! Nie mogę więcej mówić na jego temat, bo...no. <3
      Może napiszę coś o Wall. Bo ona chyba nie jest taka oczywista. Bardziej intrygująca. Afri jest taką słodką kokietką, a Walentyna wiecznie w jej cieniu. I ma ostrzejszy charakterek. Przynajmniej tak mi się wydaje po tych dwóch rozdziałach. Ciekawa tylko jestem którą woli Zbysiu. Ale na ślepo strzelam że właśnie Wall. To co, teraz trójkącik? :D
      No i bardzo mnie zastanawia fakt, jak będzie dalej wyglądał związek naszych homoseksualistek. Bo posmakowały umiejętności męskiego członka, i teraz plastikowe zabawki nie dadzą tej samej przyjemności. A z kolei poglądów nie da się od tak zmienić. Skoro się kochają to nie powinny się rozstawać. Z resztą nic już nie wiem. Czekam na następne rozdziały Caro i już nie mogę się doczekać *.*
      Strasznie bezładny mi ten komentarzy wyszedł, ale nic na to nie poradzę, zmiażdżyłaś mnie po raz kolejny <3
      Całuję, Parówa <3 :*

      Usuń
  2. Kocham to! I uwielbiam słowa "idź do diabła.
    -pójdziemy tam oboje" nie wiem czemu. Tak już jest :p
    Zbyś to Zbyś. Seksu nigdy za mało. Nawet z homoseksualistkami. Ciekawe co z tego wyniknie. Czekam na kolejną korelację :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubimy takiego Zbysia... :p Aż się boje co z tego wszystkiego będzie :D
    Jestem tylko ciekawa z którą było mu lepiej xd
    Miałam skomentować to skomentowałam...
    To ja, ta co Cię tak dręczyła pytaniami, ta od Skorwońskiej, ta od Twojego tła (zajebistego) i ta co Cię kocha.. ;3 i ta co ma ciemno w pokoju również... :D
    Klaudia :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się, że Zbyś tym razem przeleci dziewczynę naszej bohaterki. Tak podczas lektury odcinka zaczęłam się zastanawiać, czy w kolejnym rozdziale Afrodyta nie wróci i nie będzie seksu w trójkącie. Zrobiło by się jeszcze bardziej ciekawie, nie powiem. No nic, dodawaj szybko kolejny, pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Bartmana szczerze nie znoszę tak twoja wersję nawet lubię. No dobrze kupuję go w całości. Zimnego drania który ciągle budzi skojarzenia z pewnym Bassem. Tak coraz bardziej przekonuje się że dziewczyny to nie moja działka. Przynajmniej nie w całości. Proszę bardzo. Są rzeczy których się nie zapomnina. Połyk mnie osobiście okrutnie wprost brzydzi ale jak ktoś lubi. No i po co stawać wbrew naturze Wally? Hm?

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera, lubię takiego Zbycha. W rzeczywistości potrafi mnie niesamowicie wkurwić, ale tutaj mnie tylko podnieca. Uwielbiam jego bezpośredniość. Nie spodziewałam się, że Walentynę też przeleci, ale to w końcu Bartman, po nim wszystkiego można się spodziewać. A teraz nawet nie chcę myśleć, co się stanie ze związkiem Afi i Wally... Zbyszek tak będzie latał od jednej do drugiej ?
    "- Ciasna jesteś, wiesz?
    - Szczery jesteś, wiesz?
    - Szczerość to moje drugie imię. Ale przynajmniej seks będzie przedni." A to po prostu uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba każdemu podoba się taki Zbyszek jakiego stworzyłaś również mnie;d
    Ja jestem ciekawa co będzie jak ta jej koleżanka wróci;d
    Nie wiedziałam, że Zibi taki na homoseksualistki napalony;d
    Czekam z niecierpliwością na kolejne;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmmm jak ja lubię takie poranki! Cholera jasna ale takie COŚ można czytać i pisać jeśli bohaterem jest Pan Zbyszek i jego Przyjaciel wyciągnięty z rozporka:). Najłatwiej jest sobie właśnie jego wyobrazić w takiej sytuacji, jak również w trakcie romantycznego, powolnego kochania. Cholerka to jakieś uzależnienie jest. Czyż nie??
    Biorąc pod uwagę to co dzieje się w świecie realnym, to niektórym homofobom i innym politykom przydał by się taki Zbyszek żeby naprowadzać lesbijki na dobrą drogę:). Nie ważne jakby to zrobił, bo przymykali by oczy na jego działania. Ważny by był efekt końcowy. Głupota i nietolerancja naszej elity i nie tylko mnie przeraża!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooooo i dzień staje się lepszy już na samym wstępie :D
    Ależ ja lubię takiego Bartmana. Cholera, on tu pasuje idealnie. Jest stworzony właśnie po to, żebyś Ty pisała o nim takie historie!
    No i ja się chyba od Twoich opowiadań uzależniłam. A raczej nie chyba, ale na pewno :D
    Zbysiu dobry wujek - wyprowadza lesbijki ze swojej odmienności. Jeszcze się okaże, że on dobrym człowiekiem tu jest :D
    No ale ma już jedną, potem drugą. Teraz co, trójkącik? :D
    Mam zrytą psychikę i to doszczętnie.
    buźki ;*
    Zakręcona :)

    PS. Stwierdziłam, że najlepiej do Ciebie to pytanie kierować. Czytałaś może trylogię "Pięćdziesiąt odcieni"? Miałam zamiar przeczytać, ale stwierdziłam, że najpierw poradzę się kogoś zaufanego :D Te różne fora różne podają opinie, a ja chcę Twoją :) Oczywiście jak czytałaś, a na bliźniaczkach padło w którymś rozdziale o Grey'u także pomyślałam... Ojeju, będę się powtarzała. Jakbyś mogła to po prostu powiedz czy polecasz czy nie :D
    Z góry dziękuję :)
    http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. No to Zbysiowi się udało to o sobie założył; ) oj chyba będzie z tego niezły trójkącik:p uwielbiam bezpośredniość Bartmana w tym opowiadaniu:D

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja to bym chyba chciała, żeby to opowiadanie było jeszcze ostrzejsze, z jeszcze większą ilością bluzgów, ale ja to jestem już do reszty zdemoralizowana i mi coś takiego nie przeszkadza. Do rzeczy. Zbyszek posiadł dwie homoseksualistki i można powiedzieć, że mógłby być z siebie dumny, ale ja wiem, że nie będzie, że będzie marzyć mu się coś jeszcze, może z udziałem obu pań jednocześnie? Afrodyta i Walentyna- jestem ciekawa ich spotkania. Obie dopuściły się wzajemnej zdrady i nie jestem pewna czy chociaż jedna z nich tego żałuje.
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. o matulu :o
    no i drugą uwiódł, napaleniec. ciekawa jestem czy ona rzeczywiście zrobiła to dla pokazania i udowodnienia swoich racji, czy żeby zemścić się na partnerce. no a przecież obydwie opcje są możliwe. przecież Zbychu umie zawładnąć mózgiem kobiety.
    Gołym okiem widać, że zdrada partnerki ją cholernie boli, nic dziwnego. Ale teraz ja nie widzę ich razem, tj. Walentyny i Afrodyty. Obydwie polazły do bartmanowego łóżka, obydwie dopuściły się zdrady, tylko która zawiniła bardziej? zdradzając pierwsza, czy Walentyna mszcząca się na niej?
    Porównując te dwie dziewczyny są one całkowicie inne. Łączy, lub może łączyła ich miłość do swojej osoby. Wall, trudny charakterek, ostra, z cholernie bolesną przeszłością, Afrodyta wydaje mi się taką typową dziewczyną, słodką, może naiwną?
    No i teraz rodzi się pytanie, czy atakujący będzie chciał rozkochać w sobie którąś z dziewczyn?

    całuję, camilla. :**

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak tak czytam to opowiadanie to od razu kojarzy mi się Grey :D Zbyszek pasowałby nawet na takiego Christiana ♥
    Takiego Zbycha lubię :P Niech zostanie takim cwaniakiem, mi to pasuje ♥ Najpierw Afrodyta, teraz Walentyna! Będzie trójkącik? :> Tyle tylko, że Afrodytę tak jakby zgwałcił, a Walentyna to sama chciała :D Ciekawe jak to sobie wytłumaczą :)) Bo to przecież wiadomo, że Afrodytka się o tym wszystkim dowie, prawda? ^^
    Pozdrawiam, Maniek ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. o mamooooo....Zbigniew...czasem wydaje mi się, że on brałby nawet to, co się nie rusza :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zrobienie loda nagle przestaje być aż tak obrzydliwe jak myślę o tym na trzeźwo i nie jestem podniecona, choć z tym drugim to bym się trochę kłócić zaczęła. Gorąco jak w piecu a ty mi podsyłasz Zbyszka w takim wydaniu. Mam wrażenie że on uwiódł by każda, jak lesbijka dobrowolnie chce wykonać każdą jego zachciankę. Cóż to Zbyszek Bartman kto by się mu oparł. Walentyna zazdrosna o Zbigniewa, teraz sama się przekonała co zaoferował Afii. Ciekawe jak zareaguje na to blondynka gdy wróci od ojca i dowie się co tu się wyprawiało

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam te dwa rozdziały i to nie dla mnie. Też mnie denerwują te powtórzenia. Bez obrazy, autorko, ale czasem wychodzi z tego taki bełkot pseudoliteracki. Wręcz, wręcz....... Słownik wyrazów bliskoznacznych by się przydał.

    To jest dla mnie chyba za ostre. A jako lesbijka, centralnie mnie to odrzuciło. Nigdy, przenigdy nie zostawiłabym swojej kobiety dla jakiegoś faceta. I nie zrobiłabym mu loda. Wiem, że to jest tylko opowiadanie, ale mi to trochę ubliża. Osoby biseksualne są inne, z bi bym się nie związała, bo zawsze jest ryzyko, że nas rzuci i pójdzie za penisem, bo będzie chciała mieć rodzinę i dzieci.

    Bez obrazy, autorko, słynę ze swojej szczerości. Jestem jednym z tysiąca anonimów na siatkarskich blogach, więc moje zdanie i tak pewnie gówno cię obchodzi.

    A co do gejów... Bardziej widziałabym w tej roli Igłę i Ziomka ;D
    Afrodyta, Walentyna... Skąd takie imiona? Że też ludzie tak krzywdzą swoje dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czegoś takiegojak języczek gardłowy. Są migdałki (3) i podniebienie. Pozdrawiam. Studentka medycyny.

      Usuń
    2. Tak, masz rację, gówno mnie obchodzi zdanie kogoś, kto nie potrafi wylać krytyki prosto w twarz, tylko kryje się pod postacią anonimową.
      Bonusowo - powtórzenia są celowe, nie pieprzę ich na siłę, bo nie mam słownika w głowie i brak mi pasującego określenia, to po pierwsze.
      Druga rzecz - ani jedna, ani druga nie zostawiły siebie nawzajem dla faceta, w końcu dalej są razem i milczą na ten temat, także czytanie ze zrozumieniem się kłania.
      Trzecia rzecz - tobie może to ubliża, dla moich sąsiadek z dołu, homoseksualnych, coś takiego stoi na porządku dziennym. A że to fikcja to już raczej nie będę wspominać, chyba naginać rzeczywistość wolno?
      Czwarta rzecz - miło, że uważasz moją przyjaciółkę o takim imieniu za osobę pokrzywdzoną przez rodziców, skoro ona to imię wychwala i za nic w świecie nie chciałaby go zamienić na pospolite. Tobie się może nie podobają, ale czy ty sama żyjesz na tym bublowatym świecie i decydujesz o zdaniu innych?
      Kisses, anonimku. (;

      Usuń
    3. Och, wybacz, najwyraźniej mój profesor ma zaniki pamięci, ewentualnie stosuje zamienne słowa, jak mi przykro.
      Pozdrawiam, studentka medycyny.

      Usuń
    4. Szanowny Anonimie!
      Jeśli przeczytałaś dwa rozdziały i Ci się nie podoba, to mam dla Ciebie dobrą radę: po prostu nie czytaj. Nikt Cię nie zmusza do odwiedzania tej strony i publikowania swoich opinii.
      Słyniesz ze szczerości? A kto o Tobie słyszał, skoro walisz komentarze z anonima? Śmieszne. Jakbyś nie bała się wyrażać swoich myśli publicznie, to podpisałabyś się jak każda normalna dziewczyna, a nie ukrywała przed całym światem i grała wielką chojraczkę. Tak to każdy głupi potrafi. Nie jest sztuką iść pod prąd, kiedy rzeka już dawno wyschła...
      Powtórzenia są tutaj stosowane celowo, jako zabieg stylistyczny; mają one na celu nadawać odpowiedniego wyrazu tej całej historii. [Lekcje języka polskiego się kłaniają]. Uwierz, że nikt nie ma tak bogatego zasobu słownictwa, jak Caroline. Gdyby chciała klepać stylem gimbusiarskim, już dawno by to zrobiła. A nie robi. Bo pisze najlepiej na świecie.
      A, i pojęcie 'języczek gardłowy' jest mi znane już od dobrych kilku lat, mimo iż nie studiuję medycyny. Tak więc, najwyraźniej, to chyba Ty nie jesteś do-e-du-ko-wa-na...

      Pozdrawiam...

      Usuń
    5. A ja sie tutaj wstawie w obronie anonima, bo za bardzo na nia najechalyscie.
      Same jestescie tutaj ANONIMOWE, nikt z was nazwiska swojego nie podal.
      Patex, rozumiem, ze stanelas w obronie Caroline, ale to nie byl komentarz do ciebie, wiec nie robcie z tego jakiejs wielkiej dyskusji.
      Dziewczyna wyrazila swoje zdanie (choc sie z nim nie zgadzam), Caroline odpowiedziala i juz. Po sprawie. Nikt na nikogo nie musi najezdzac.
      Monika

      Usuń
  17. Zbyszek dobrze wiedział co robi prowokując Walentynę. Oj wiedział ;) Po przeczytaniu tych dwóch rozdziałów stwierdzam, że Afrodyta jest bardziej przebojowa, a Wall jest w jej cieniu. Jak widać obydwie umieją odpyskować i to w całkiem podobnym stylu. Znowu nie sądziłam, że tak szybko Wall ulegnie Zbyszkowi, ale jednak musiała udowodnić, że wcale nie jest zła w łóżku i w dodatku została drugą uświadomioną, że wibrator nie wszystko może ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Również pozwolę sobie odnieść się do komentarza anonimka. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe :)
    Powtórzenia są tu użyte celowo. Wiem to nawet i ja. Podkreślają życie "przed" bohaterek jeśli się nie mylę. Nie chcesz, nie czytaj. Miej trochę odwagi, żeby się ujawnić albo chociaż podpisać.
    Do imion też się odniosę. Uszanuj wybory innych. Może ty chcesz krzyknąć do swojego dziecka powiedzmy Julka a odwróci się dziesięć innych. Niektórzy nie chcą. Proste. Każdy ma swój gust.
    Moim skromnym zdaniem Caroline. pisze zajebiści.e i zdania nie zmienię ;3
    A teraz przejdę sobie do sedna, bo się trochę zdenerwowałam.
    Afi i Walentyna takie odmienne. Cóż. Poniekąd przeciwieństwa się przyciągają. Szczerze? Walentyna chyba chciała sprawić przyjemność ojcu na łożu śmierci, obiecując, że mając 23 lata będzie żoną i matką. Takich rzeczy się nie wie. Nie zaplanuje się tego. Ale co tam. Najprawdopodobniej sprawiła radość tatulkowi.
    Walentynka musiała mieć niezłą minę, gdy wpadła jej do łazienki.
    A Afi najwyraźniej podobało się to, co zafundował jej Bartman. One to mają szczęście do Bartmana. Najpierw jedna, potem druga. Szczerze/? Ten Bartman twój tutaj najbardziej pasuje do mojego oryginalnego wyobrażenia. Jestem głupia, wiem :P
    On to zrobił specjalnie. Każdy to wie.
    Wally tez się to podobało. Ciekawe jak to będzie jak przed sobą się przyznają co zrobiły.
    Pozdrawiam, iśka :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kurcze... Czytałam rano, a teraz nie wiem co napisać. Na początku to wiedz, że krytyka ci się w absolutności nie należy. Każdemu, ale nie Tobie. W zasadzie to chyba każda z nas czerpie coś z Twoich blogów, a szczególnie słownictwo, poprawiając się w ten sposób. Ty zawsze zajrzysz, wyrazisz opinię, mimo zajęć i braku czasu. Jeśli ten Anonim tak bardzo chce cię krytykować, to może niech sam coś napisze i wtedy wszystkie porównamy, kto robi powtórzenia.
    Podoba mi się taka wizja Zbyszka, który bierze co chce i nie uznaje sprzeciwu, bo i tak doskonale wie, że dostanie to, czego chce ;) Taki byczek Fernando mi się przypomniał, jak to mawia moja koleżanka. Ciekawe co się teraz między dziewczynami będzie dziać, bo na pewno będzie je to boleć, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. A przecież jest jeszcze cały czas napalony Zbyszek. Korelacja działa na mnie źle, ale i tak ją kocham :D
    Pozdrawiam,
    dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Krytyka Ci się na pewno nie należy, bo piszesz najlepsze opowiadania na jakie kiedykolwiek trafiłam i to właśnie od nich zaczęłam swoją przygodę z blogami :)
    Lubię takiego Zbysia i to bardzo lubię. Zastanawiam się tylko jak z tym wszystkim poradzą sobie dziewczyny, bo na pewno będzie im z tym ciężko. A może przygarną Zbysława do siebie i stworzą jakiś trójkącik?^^
    Czekam na kontynuację ;)
    Buźki A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. No ja Cię proszę, jacy ludzi są dziś bezczelni. Jeżeli słynie z szczerości to dlaczego jej nie znam ? Jeżeli jest taką chojraczką to mogłaby się podpisać albo z profilu napisać, a nie walić głupa. Jesteś jedną z najlepszych autorek siatkarskich blogów. Masz bardzo bogate słownictwo, i nikt Ci nie śmie wytykać błędów bo ich nie masz. A taki anonim niech się w cztery litery pocałuje. A imię Walentyna i Afrodyta są bardzo ładne i oryginalne, aż samo by się chciało takie mieć :)
    Mieć daleko gdzieś ten komentarz i pisać dalej, na pewno nie przejmiesz się takim anonimem :)

    Nie wiem czemu, ale lubię takiego Bartmana. Tkwi jedne problem. Co z Walentyną i Afrodyta teraz zrobią ? Nie będzie im łatwo, ale czas pokaże. Obie się skusiły na ten bartmanowski wyczyn.

    Buziaki, bezduszna :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Bartman, nie mieszaj, bo boję się, że pomiędzy Walentyną a Afrodytą coś się popsuje. A to taka piękna miłość.

    I mam nadzieję, że nie przejmiesz się komentarzem jakiegoś anonima, który jest po prostu tchórzem i nie potrafi pokazać swojejego profilu, ale zapomniałam, że z anonima zawsze jest łatwiej takim kretynom. No cóż, zazdrość :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo dobry rozdział ;) Zbysiu to taki maniak seksualny trochę xd Opętuje dziewczyny bez najmniejszego problemu ;) Ciekawa jestem czy wdadzą sie z nim w dwa osobne romanse czy też Zbyś postanowi kompletnie zaszaleć i zabawi się z nimi dwiema naraz. (A może to tylko moja chora wyobraźnia xdd)

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. Zbysiu to erotoman i tyle! :D W dodatku niewyżyty! ;d Ale lubię go takiego, oj lubię. ;p
    Afi nie chciała seksu z Bartmanem. Miał i ma nadal cholerne wyrzuty sumienia, a Walentyna? Jeszcze przyprowadziła go do ich mieszkania? Nie rozumiem tej kobiety.
    Czyżby Bartman był przyczyną rozpadu ich związku, o ile się rozpadnie? ;d
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  25. Drugie wow.
    Aż się boję myśleć co będzie dalej... Trójkącik?

    OdpowiedzUsuń
  26. No to Walentyna poznała ten miętowy zapach i to aż bardzo dobrze! Ja też tak chcę! :D
    Odnoszę wrażenie, że Afi jest taka spokojniejsza i łagodniejsza, a Wally wiedzie prym w tym związku i to ona jest taka stanowcza, ostra, taka zimna suka. Przeciwieństwa się przyciągają, jak widać, nawet w przypadku les. :)
    Zbysiu, niewyżyty ogierze, nie będziesz może czasami przejeżdżał przez moją miejscowość? *___* Rozłożę kolczatkę na ulicy, wmówię, że nie ma w okolicy żadnego warsztatu mechanicznego i z ogromną chęcią Cię przenocuję! <3 :D
    Caro, ryjesz mi psyche, wiesz? Ale w tym pozytywnym znaczeniu! <3 :)

    I want moore! <3
    ściskam i całuję! :*
    Patka

    OdpowiedzUsuń